Ela
Najfajniejszy pies... Wspominam chwilę, kiedy przybyła do nas ze schroniska Lusia. Nazywała się inaczej. Dziś nie pamięta już swojego starego imienia. Pierwsze chwile były trudne. Posikała całą podłogę. Pomyślałam, że to stres. Ale sytuacja się powtarzała. Odwiedziliśmy weterynarza. Prześwietlenie wykazało uszkodzenie kręgosłupa, być może kiedyś potrącił ją samochód. Ale o zwrocie do schroniska nie mogło być nawet mowy. Teraz nosi pieluszki, często ekologiczne, ponieważ, tak jak ja, dba o środowisko naturalne. Lusia mieszka u nas już czwarty rok. Jest szczęśliwa, bo wie, że zostanie tutaj na zawsze.