Dorota
Mój pies, Roco (czyli polskie Roko) jest szczęściarzem. Odkupiliśmy go z hodowli jako małego, 2-miesięcznego szczeniaka. W założeniu miał być niedużym psem, mieszańcem bordera i szetlanda (naszej ukochanej rasy). Następnego dnia trzeba go już było odpchlić,spotkać się z weterynarzem itd. Za kilka dni jechaliśmy do kliniki z psem z objawami krwawej biegunki. Okazało się, że to maleństwo ma parwowirozę i marne szanse na wyzdrowienie. Udało się ściągnąć dla niego surowicę, antybiotyki, zastrzyki wzmacniające i po tygodniu piesek stanął na łapki. \\wyrwaliśmy go śmierci. Jak podrósł to się okazało że ma więcej wspólnego z huskim i porównywalny temperament ;-) Teraz ma 10 miesięcy i jest naszym ukochanym rozrabiaką. Niedługo będzie mógł spłacić "dług" i zostać dawcą krwi, dzięki której surowica pozwoli wyzdrowieć innemu psiakowi. A nasz Roco miewa szalone pomysły - uwielbia grać w piłkę (mógłby trenować naszą kadrę ;-), aportować badyle czasem dłuższe od niego, bawić się w wodzie czasem uniemożliwiając podlanie ogródka, ale najfajniejsze zabawy są z nami, jego właścicielami i przyjaciółmi.