Bacuś od urodzenia był największym fajtłapą rodu; jego mama była łowcą i polowała na wszystko, co się ruszało - za to Baca kilka razy dał podrapać się kotu w nos, po czym porzucił łowieckie ambicje. Teraz ma już 14 lat i mimo, że wychował cztery mioty potomstwa, to mentalnie sam pozostał szczeniaczkiem. Nieziemsko zazdrosny i atencyjny, chociaż już zupełnie stracił słuch, to nadal przybiega najszybciej ze wszystkich psów, niezależnie od tego, którego się woła. Sam otwiera sobie drzwi, więc nie pytając, wpada do salonu, kiedy tylko stwierdzi, że ostatnie tulenie było skandalicznie dawno, bo aż godzinę temu. A jako prawdziwy pasterski kundel, pilnuje stadka królików i zagania je nosem, jeśli tylko oddalą się od klatek. Jest najfajniejszym psem świata, bo tą pokorną radością i oddanym szaleństwem to on wychował nas, bardziej niż my jego : )